niedziela, 14 września 2014

Kiedy Początek Staje Się Końcem Małżeństwa.


Czyli odpowiedź na pytanie, dlaczego tak często małżeństwa się rozpadają.
Większość bajek dla dzieci kończy się zawsze zdaniem : "I żyli długo i szczęśliwie".

W życiu jednak zazwyczaj bywa inaczej. Opowiadanie to nie kończy się jak wyżej, ale "A potem się pobrali".

Sakramentalne TAK, wesele, podróż poślubna i kilka pierwszych dni małżeństwa to tylko wstęp do długiego i trudnego życia. Aby związek dwojga ludzi był trwały, oparty na solidnych fundamentach i szczęśliwy, dwoje bardzo różniących się ludzi musi pokonać wiele barier i trudności, oraz wiele się nauczyć i wiele poświęcić. Tylko wówczas zbudują coś, co przetrwa każde zawirowania losu.

Pierwszą trudnością w budowaniu zgodnego małżeństwa są próby dopasowania partnera do ideału, który mamy zbudowany w wyobraźni. Przed ślubem każde z nas zaplanowało sobie dalsze życie, w którym mamy idealnego, wpasowanego w nasz charakter współmałżonka. Sami nie musimy nic zmieniać. Nasz partner zmienia się i harmonizuje z nami. Problem pojawia się wtedy, kiedy każdy z partnerów chce zmienić swoją drugą połówkę. Wtedy powstaje konflikt interesów, kłótnie i awantury. Wynika to z tego, że  za wszelką cenę chcemy z partnera zrobić naszą matkę, naszego ojca lub osobę, która była dla nas w młodości autorytetem, wzorem i przewodnikiem. Tak nie można.

Męża, żonę musimy zaakceptować takimi jakimi są. Nie możemy ich porównywać do najbliższych. Biorąc ślub z małżonkiem, wzięliśmy również ślub z jego wadami i zaletami, które należy zaakceptować.  Tylko wtedy możemy zbudować harmonijny związek.

Kolejna przeszkoda na drodze do szczęśliwego małżeństwa to chęć dominacji. Częściej kobiety, rzadziej mężczyźni, dążą do przejęcia kontroli nam partnerem, nad związkiem i nad wszystkim, co się dzieje. Chcą w ten sposób pokazać, że one również potrafią być przywódcami, że potrafią podobnie jak mężczyźni podejmować trudne decyzje i radzić sobie w najtrudniejszych sytuacjach. Niestety w dążeniu do dominacji, do osiągnięcia sukcesów w sferze zawodowej, do zdobycia władzy i pieniędzy są zdolne posunąć się bardzo daleko. Są gotowe nadużyć swojej pozycji, mogą zastosować "chwyty poniżej pasa" żeby tylko dopiąć swego.

Nie na tym polega wspólne małżeńskie żeglowanie po oceanie życia. Nie można być kapitanem i marynarzem. Trzeba być jak kapitan i pierwszy oficer. Zgranym, zgodnym i współpracującym ze sobą zespołem, który potrafi stawić czoła każdej nawałnicy.



Kolejny, jakże często spotykany w małżeństwie problem, to zabawa w "ukryte sygnały i słowa". Są to informacje, które nie zostały przekazane wprost, ale ukryte pod postacią gestów, ruchów, czynów. Aby je zrozumieć trzeba je najpierw "odszyfrować". Ileż to razy żona mówiła do męża, "daj mi spokój" albo "zostaw mnie w spokoju" a tak na prawdę chciała, żeby ją przytulić, pocałować i powiedzieć jej że na męża zawsze może liczyć. Niestety mężowie nie potrafią czytać w myślach kobiet.

Małe dzieci porozumiewają się z rodzicami gestami, płaczem, spojrzeniem. Po jakimś czasie rodzice, a szczególnie matki, potrafią "rozmawiać" z dziećmi i powiedzieć po wyrazie twarzy, co dziecko chce jej przekazać. Podobnie powinno być w życiu. Małżonkowie powinni poznawać się jak rodzice i małe dzieci. Powinni uczyć się swoich gestów, mowy ciała, emocji i nastrojów. Tylko wtedy nauczymy się czytać w myślach drugiej osoby i będziemy wiedzieli, jak zareagować, często zupełnie odwrotnie do tego, co nasza druga połówka nam mówi. Może nie jest łatwe i szybkie w realizacji, ale na prawdę się opłaca.
Następna w kolejce do rozbicia małżeństwa jest zazdrość i brak zaufania. To bardzo groźna cecha. Stoi za tym poczucie braku bezpieczeństwa. Małżonkowie stają się zaborczy, podejrzliwi i zazdrośni ponieważ boją się o bezpieczeństwo swoje i swojej rodziny. Szczególnie dla kobiet, rodzina, ognisko domowe, mąż, to fundamenty i oaza spokoju i bezpieczeństwa. Kiedy ktoś próbuje zaburzyć ten spokój, zniszczyć fundamenty rodziny i zagrabić coś, co jest "nasze", to wtedy włączają się wszystkie możliwe mechanizmy obronne. I to jest dobre. Gorzej, jak wytoczenie dział obronnych jest bezzasadne i bezpodstawne. Awaria radaru i zła analiza danych wywiadu prowadzą do nieporozumień, błędów, wzajemnych, bezpodstawnych oskarżeń i kłótni. Małżonkowie muszą sobie nawzajem ufać, nie mogą bezpodstawnie urządzać scen zazdrości i nie mogą budować oskarżeń na niesprawdzonych i niejasnych informacjach. Lepiej z mężem czy też żoną szczerze porozmawiać niż obrzucać się wzajemnie błotem i oskarżeniami. A od tej bitwy do przegrania całej wojny już niedaleko.


Mniej istotny, ale dość częsty problem małżonków to konflikt "skowronka" z "sową". Jeden z małżonków lubi chodzić wcześnie spać i wstawać razem w pierwszymi promieniami słońca. Drugi z kolei lubi być aktywnym do późna w nocy, ale za to rano wstawać skoro świt około 13:00. I jak się tutaj dopasować?  Rozwiązanie jest bardzo proste, należy kliknąć przycisk "Lubię To" na czole partnera. Niestety charakteru i trybu życia małżonka tak łatwo nie da się zmienić. Szybciej i mniej boleśnie zaakceptujemy ten sposób bycia i nauczymy się z tym żyć.
W okresie narzeczeństwa i pierwszych tygodni życia jako mąż i żona dwoje ludzi stara się dostrzegać tylko pozytywne cechy, zalety małżonka. To swego rodzaju gra, w której wszystko widzimy przez różowe okulary. Jednak z biegiem czasu okulary stają się coraz mniej różowe i zaczynamy dostrzegać coraz więcej wad drugiej strony. Zaczyna nam to przeszkadzać i staramy się wypominać partnerowi jego wady, ciemne strony i ułomności, które być może są bzdurami, ale w oczach zawiedzionego partnera są przeszkodami nie do pokonania. Co trzeba wtedy zrobić? Porozmawiać o swoich potrzebach, o swoich pragnieniach i oczekiwaniach. Trzeba pamiętać że w małżeństwie nie należy brać od żony/męża najwięcej ile się da, ale wręcz odwrotnie. Trzeba jak najwięcej dawać z siebie. Jeśli będziemy wychodzili na przeciw potrzebom małżonka, jeśli będziemy się starali robić wszystko, żeby jego życie było inne, takie jak sobie wymarzył to on zacznie to zauważać, i również będzie się zmieniał. Będzie nam ofiarował to co od nas otrzymuje. To dziwne prawo, ale działa. Żeby otrzymać dobro, trzeba najpierw ofiarować dobro.
Aby uratować skłócone małżeństwa, aby zbudować trwały i szczęśliwy związek partnerzy musza nauczyć się respektować wzajemnie swoje uczucia. Ponieważ kobiety kierują się uczuciami i emocjami, to im łatwiej to przychodzi. Gorzej z mężczyznami. Oni kierują się w życiu logicznymi zasadami i starają się rozwiązywać problemy kiedy tylko się pojawią. To oni muszą szczególnie nad tym pracować. Muszą się nauczyć przełączać na język emocji i uczyć. Nie zawsze żony chcą żeby rozwiązywać ich problemy. Są takie chwile, w których kobiety chcą żeby im po prostu współczuć, zrozumieć ich emocje lub najzwyczajniej w świecie je zrozumieć i przytulić. Nic więcej.
Ostatnim, dość powszechnym problemem w małżeństwie jest rozczarowanie. Nadchodzi wtedy, kiedy  małżonkowie odkrywają, że ich romantycznych marzeń o błogim życiu jak w niebie na ziemi nie da się spełnić. Przystojny i uprzejmy mąż zmienił się w miśka gnijącego w fotelu przed telewizorem a żona w chodzącą cały dzień w szlafroku i z wałkami na głowie jędzę. Są ze sobą z przyzwyczajenia. Uczucia gdzieś wygasły, namiętność została pogrzebana a małżeństwo zmieniło się w rozczarowanie. Dopóki jednak będą chcieli walczyć o siebie i zmienić swoje małżeństwo na lepsze, to wszystko może się odwrócić i trafić na dobrą drogę. Ale kiedy łączy ich tylko wspólny kredyt hipoteczny, to jedynym wyjściem pozostaje rozwód i obranie własnej drogi dla każdego z partnerów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz